Greynest: quality not quantity

Wilczarze są naszą pasją, są radością dla oczu i balsamem dla duszy.

Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption

Anthony Killykeen Doyle - wywiad i uwagi krytyczne

Wywiad przeprowadzony przez Veldę Clark dla  „The  Irish  Wolfhound Quarterly”  (Winter 2005 )

Tłumaczenie z j. angielskiego – Ewa Frydecka

Anthony Killykeen Doyle  

Anthony Killykeen  Doyle  albo dla przyjaciół Tony jest wśród wilczarzy od 50 lat.

Jest znanym i bardzo cenionym sędzią i ogromnym autorytetem wśród miłośników tej rasy.

Jest autorem książki „ Dyskusja o wilczarzu irlandzkim”.

Po raz pierwszy spotkałam Tony’ego we wczesnych latach siedemdziesiątych, kiedy wraz z Sheelagh Seale pojechałyśmy do jego hodowli, niedaleko Rathdrum, zjedliśmy wspólny obiad i od tamtej pory jesteśmy przyjaciółmi do dzisiejszego dnia.

Kiedy pomyślałam o przeprowadzeniu tej rozmowy, przyszło mi do głowy ,że to świetny pretekst by pojechać i spotkać się z Tonym (choć nie było też tak,że potrzebowałam takiego pretekstu).

Wyruszyłam w moją trzygodzinną podróż  pewnego wiosennego poranka. Kiedy dojeżdżałam do wzgórz Cavan, słońce świeciło mocno, otworzyłam bramę i zostałam powitana przez paczkę wilczarzy nadbiegających i witających się ze mną – a wśród nich były kilkunastomiesięczne i 10-letnie. Cóż za widok!

Wszystkie te zdrowo wyglądajace, zadowolone wilczarze cieszyły się z tego wiosennego dnia na świeżym powietrzu. Po powitaniu wszystkich wilczarzy i Tony’ego ,weszliśmy do domu.

Po obowiązkowym,wielkim kubku kawy lub dwóch, przeszliśmy do naszego wywiadu.

Najpierw kilka słów wprowadzenia-zainteresowanie Tony’ego wilczarzami sięga czasów, gdy mieszkał wraz ze swą  babcią Catherine Fitzpatrick Richardson-Smith , która to była prawnuczką Kpt.Hugh  D.Richardsona, który zrobił wiele dla rasy w latach 40-tych XIX wieku. Pomagał przetrwać wilczarzom okres głodu i opublikował także pierwszą w Irlandii książkę o psach. Hodowle Kilfane i Ballytobin były oparte o psy Kpt.Richardsona.

Jako prezent urodzinowy na 11–te urodziny  Tony otrzymał pierwszego wilczarza – sukę o imieniu Emers, która pochodziła od Dr.May. Jej pierwszy występ został uwieńczony tytułem Best Puppy u sędziny panny Koughhrey. W owych czasach wśród wystawców wilczarzy byli m.in.Dr.May,  Miss Seale, Miss Gardner, Mrs.O’Flaherty, Mrs.Harper, Mrs.Tyrell ,Mrs.Twyman. Tony spędzał letnie wakacje w Avoca z Sheelagh Seale i jej wspaniałymi psami Ballykelly : Ch.Molony, Ch.Boreen, Ch.Brannigan, Ch.Antostal , Ch. Diarmuid of Dunamaise, Int.Ch. McGilligan – to tylko niektóre spośród nich.

Tony miał to szczęście,że otrzymał porady  i wsparcie od hodowców owych czasów, przede wszyskim Delphis Gardner, Mrs.Groverman Ellis, Florence Nagle, Miss.Harrison i oczywiście Dr.May i Sheelagh Seale, w której hodowli spędził wiele czasu.

Pytanie: To musiał być wielki zaszczyt i przywilej  znać tych wszystkich wspaniałych hodowców z przeszłości?

Odpowiedź : Tak, nauczyłem się od tych wspaniałych hodowców wiele, wciąz jestem przywiązany i oddany starym liniom w moim programie hodowlanym. Uważam się za szczęśliwca, bo spędziłem  moje młode lata zanurzony w tradycji związanej z wilczarzami. Potem z  zainteresowaniem i trochę z rozpaczą śledziłem rasę, która częściowo poszła w kierunku jak to nazywam  cukiereczkowych wilczarzy tak częstych w ostatnich czasach.

Teraz postrzegam siebie jako dinozaura. Hoduję przede wszystkim wilczarze a nie przede wszystkim  psy wystawowe. Karmię i hoduję na stary sposób. Co daje zdrowe psy.

Pytanie :Jak karmisz swoje psy i co rozumiesz przez hodowlę w starym stylu?

Odpowiedź: Nie korzystam z komercyjnych karm, karmiąc rasę, która dojrzewa późno –często aż do 4 roku życia i obecnie zaczyna się wtedy początek końca, kiedy w dawnych latach wilczarze osiągały pełnię dojrzałości w wieku 4 lat i następnie w pełni sił żyły następne 4 lub więcej lat. Winą obarczam zły sposób hodowania jak i żywienia .

Podstawowe wyżywienie moich psów to w  3/4 mięso i biscuity dla psów , jaja, mleko i żadnych suplementów.

Moje wilczarze mają także mnóstwo przestrzeni i ruchu. Jak widzisz, moje psy wyglądają szczęśliwe i zdrowe, te młodsze i także  weterani, 10-letni i starsi. Wielu osobom trudno jest odróżnić, które wilczarze są młodsze a które wiekowe. Zgodnie z  dawnymi zasadami hodowli, w hodowli używam tylko i wyłącznie najsilniejszych i najzdrowszych psów. Uważnie śledzę i studuję linie i podejmuje decyzję o wykorzystaniu psa w hodowli lub nie.

Zbyt wielu  hodowców używa do hodowli nieodpowiednich reproduktorów i suk złej jakości  (pet quality).

To matriarchalna rasa, młodzi hodowcy przywiązują zbyt dużą wagę do reproduktora, niewłaściwe użycie go przynosi wiele zła. Niepotrzebnie uważa się, że u reproduktora ważne są zwycięstwa w ringach, i możliwość pozostawiania potomstwa tak samo przeznaczonego przede wszystkim do sukcesów wystawowych.

Rasa ta stała się bez wątpienia zbyt komercyjna i powszechnie dostępna.

Zasmuca mnie, że stare linie nie są doceniane. Jednakże wciąż jest kilku oddanych rasie hodowców, bardzo nielicznych,  którzy opierają się na starych liniach i hodują piękne wilczarze dożywające sędziwego wieku.

Pytanie: Jak widzisz przyszłość rasy w następnych latach?

Odpowiedź: Właściciele wilczarzy z przeszłości, Panie i Panowie z duchem godnej rywalizacji i  sercem oddanym  rasie, dawno już przeminęli. Dziś każdy świeżo upieczony posiadacz suki od razu chce być i mianuje się hodowcą. Ale mam nadzieję, że w następnych latach, gdy mówi się o nadchodzącym kryzysie finansowym, zobaczymy właśnie dzięki temu poprawę rasy, gdy hodowlą będą mogli się  zajmować tylko nieliczni, opierając się na najlepszym dostępnym materiale hodowlanym.

Nie będzie można szybko zarobić na hodowli i hodowcy myślący o zyskach przestaną funkcjonować  i to byłyby dla wilczarzy wspaniałe perspektywy. Nie chciałbym zaczynać w obecnych czasach, mając wiedzę jaką mogłem mieć, bo dziś niewielu jest hodowców, od których można się uczyć.Wszyscy dawni hodowcy, ludzie wspaniałego  charakteru,  zawsze gotowi do pomocy – dawno odeszli w przeszłość.

Zaczynający hodowlę ludzie są teraz bardzo osamotnieni. Tak być nie powinno, czasem nie jest.

Uważnie hodując możemy wprowadzić znów naszą wspaniałą rasę na właściwą ścieżkę.

Z naciskiem na  SPRAWNE, ZDROWE, SZCZĘŚLIWE WILCZARZE, które dożywają długich lat.

Ostatnio przeglądałem swoje krytyczne uwagi, które napisałem prawie 25 lat temu, gdy już wtedy zastanawiałem się dokąd podąża nasza rasa. Czy można zamieścić je w czasopiśmie razem z wywiadem?

 

Dziękuję Tony za te szczere wypowiedzi. Jest o wiele więcej pytań, które chciałabym Ci zadać. Może za rok powtórzymy naszą rozmowę  i porozmawiamy o wspaniałych psach z przeszłości i teraźniejszości.

Wyjechałam od Tony’ego późnym wieczorem. Przez całą drogę powrotną dźwięczały mi w uszach jego słowa.

Dinozaur... miejmy  nadzieję, że nie.  Wszyscy starajmy się hodować wilczarze a nie psy wystawowe, pamiętając o przeszłości tej wspaniałej rasy i jej pierwotnemu przeznaczeniu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Uwagi krytyczne A.K.D. sprzed 25 lat.

 

 

 

Irish Wolfhound Society Championship Show.

 

 ( 25 lat temu ).

 

 Tłumaczenie z j.angielskiego – Ewa Frydecka

 

 

 

Wielką przyjemnością było dla mnie sędziowanie Irish Wolfhound Society Championship Show. Tego typu wystawa  klubowa powinna dawać szeroki przekrój rasy- i ta właśnie wystawa taka była. W każdym czasie w rasie obecnych jest wiele typów, ważne aby ustrzec rasę przed skrajnościami typu.

 

Hodowcy/właściciele miewają własną interpretację Standardu rasy.

 

Mądry hodowca spogląda wstecz na wielkich przodków rasy pamiętając ,że są oni protoplastami dzisiejszych wilczarzy.

 

Nowe linie rozwinęły się ze starych linii, niektóre z większymi sukcesami, niektóre nie, jak to zazwyczaj bywa.

 

Zgubną w skutkach pułapką, której hodowcy muszą unikać jest ślepota hodowlana.

 

Zważywszy na całkowicie mylące i okrutne dla rasy opinie wielu specjalistycznych  sędziów, którzy powinni wiedzieć lepiej, nie chciałbym by moja krytyka była odbierana źle.

 

Ogólne moje  wrażenie jest takie, że wiele psów jest we właściwym typie.

 

Budowa przodu jest poważnym problemem, brak przedpiersia, słabe nadgarstki, płaska stopa. Te wady są dość powszechnie spotykane  ale szokujące jest dla mnie, że tak wiele wilczarzy porusza się zbyt wąsko tyłem.

 

Zdarza się to tak często, że mam wrażenie, iż właściciele i sędziowie zaakceptowali tą wadę  jako normę a prawidłowo poruszające się wilczarze ocenia się jako poruszające się zbyt szeroko tyłem.

 

Wąski ruch tyłu często występuje wraz z tendencją do skręcania stóp na zewnątrz a stawy skokowe ustawiane są do wewnątrz.

 

Bardzo poważna i zasmucająca wada .

 

Głowy ogólnie robią dobre wrażenie,  uszy małe i dobrze noszone.

 

Pyski szokują – słabe szczęki, małe zęby z licznymi ubytkami przy nadmiernie wręcz obfitym owłosieniu kufy.

 

 Równowaga jest trudna do osiągnięcia w przypadku żywych stworzeń, szczególnie w rasie tak ogromnej jak wilczarze.

 

Spostrzegam także często wiele zbyt krótkich nóg w proporcji do całości .

 

Kończyny przednie  wymagają szczególnej uwagi- wiotkie, słabe nadgarstki, płaska stopa to poważne wady u galopującego/ myśliwskiego psa.

 

Ogony, choć trzymane dość dobrze, zdecydowanie za krótkie, wiele ogonów sięga zaledwie do stawów skokowych.

 

Wielkość –rozmiar generalnie utracony i trudno będzie to odzyskać.

 

Widziałem kilka pięknych psów  w absolutnie prawidłowym typie, mocnych i właściwie zbudowanych, które poruszały się wydajnie, z dobrym wykrokiem i swobodą jakiej wymaga Standard.

 

 

 

Dziękuję za przybycie i dobre współzawodnictwo.

 

 

 

A.K. Doyle